Zawodnicy GKS-u Katowice od początku starali się zdominować rywali, dłużej utrzymywali się przy piłce i zbliżali się do pola karnego rywali, ale niewiele z tego wynikało. W pierwszej połowie GieKSa dwa razy poważnie zagroziła Kolejarzowi, lecz Tomasz Wróbel uderzył niecelnie będąc niepilnowany na skraju pola karnego, a Grzegorz Goncerz zamiast trafić do siatki, strzelił prosto w rywala.
Kolejarz specjalnie nie kwapił się do ataku. Czyhał na kontry i próbował zaskoczyć Łukasza Budziłka próbami z dystansu. Gdy wydawało się, że to GieKSa uzyska prowadzenie, w 34. minucie doszło do kuriozalnej sytuacji. Wojciech Trochim otrzymał podanie w uliczkę z prawej strony, spokojnie przyjął piłkę, podczas gdy obrońcy trójkolorowych stanęli jak wryci myśląc, że był spalony. Trochim spokojnie przymierzył i umieścił piłkę w siatce obok bezradnego Budziłka,dając stróżanom prowadzenie. Gospodarze ze wściekłością ruszyli w stronę sędziego liniowego, ale nic nie wskórali.
Po zmianie stron z początku nic nie wskazywało na to, że GieKSa wyrówna. Katowiczanie grali nerwowo i niedokładnie. Trener Moskal nie czekał, wprowadził zmiany, które okazały się trafione. Postawił na Elvista Ciku i Michała Zielińskiego. W 61. minucie ładną centrą w polu karnym popisał się Alan Czerwiński, a popularny „Zielu” nie miał problemów z wpakowaniem piłki do siatki głową.
Strzelona bramka dodała pewności siebie katowiczanom, którzy ruszyli do walki o pełną pulę. Nie tylko wyrównali, ale i prowadzili, po indywidualnej akcji Zielińskiego i strzale po ziemi w 78. minucie. Niestety trójkolorowi znów zaspali w polu karnym w końcówce i wyrównującego gola zdobył z najbliższej odległości Kamil Adamek w 82. minucie. Rozczarowanie było ogromne i jeden punkt to na pewno za mało, jeśli myśli się o pozostaniu w czołówce.
Po 27 kolejkach GKS zajmuje szóste miejsce z dorobkiem 39 punktów. Prowadzi GKS Bełchatów (51 pkt.) przed Górnikiem Łęczna (47). W następnej kolejce GieKSa zmierzy się 4 maja z Puszczą w Niepołomiach. Początek spotkania o 12:15.
źródło: GKS Katowice